Dzieci nie wiedzą że coś jest skomplikowane
Kto zatem może lepiej ocenić, co dziecko może zrozumieć i czego może się nauczyć w danym wieku – czy my w oparciu o nasze dane statystyczne, czy ono samo? Co mam na myśli, wie doskonale każdy rodzic, który godzinami usiłował dojść do ładu ze swoim laptopem lub przez tydzień starał się wyregulować zegarek, żeby odkryć, iż jego pięcioletnia pociecha radzi sobie z problemem w dziesięć sekund. Dopóki im o tym nie powiemy, dzieci nie mają pojęcia, że coś może być dla nich za trudne. Wmawiając im, że ich możliwości są uzależnione od wieku, narzucamy im ograniczenia, zanim jeszcze zaczną cokolwiek robić. Wydaje się nam, że wiemy, ile mogą zrozumieć i osiągnąć, i uzurpujemy sobie prawo decydowania o tym, w jakim wieku będą mogły zrozumieć i osiągnąć więcej. Niezależnie od intencji swych twórców, na tym właśnie założeniu opierają się powszechnie stosowane testy uzdolnień. Gdyby nie wychodziły od założeń przyjętych z góry i arbitralnych wyobrażeń o tym, co jest dla dzieci łatwe, a co trudne, nie mogłyby spełniać swej roli jako testy.
To prowadzi nas do kolejnego, poza upowszechnieniem edukacji, powodu, dla którego testy odgrywają tak ogromną rolę w edukacji naszych dzieci. Otóż od czasów Elżbiety i Leonarda zawrotną karierę zrobiła psychologia.